A więc czas na oficjalne witajcie ponownie.
Po Alfie 156, Alfie 159 i w trakcie wożenia się bezdusznym, poprawnym kanapowozem marki BMW chodził za mną pomysł na jakieś weekendowe auto. Samochód był mi z widzenia znany ponieważ wpadając do Artura oglądałem go przez parę lat. Męczyłem go za każdym razem, Artur miał/ma za dużo na głowie i jego projekt 155 z kilku względów był ciągle przekładany na potem (coś poprawiał i znowu parking) i tu wkraczam ja cały na biało ;)
Tak więc trochę ponad rok temu stałem się właścicielem kredensu AR 155 2.5 V6 z licznikowym stanem troszkę poniżej 150 kkm, stanie blacharskim całkiem fajnym jak na rocznik i markę, niezłym lakierem, mechanicznie do ogarnięcia… Artur podpicował auto do wyjazdu za bramę (elegnacko :) ), z kolegą mechanikiem przejrzeliśmy co się dało i auto ruszyło w pierwsza podejrzewam trasę od kilku lat - całe 50km :). Z kwadratowymi kołami od stania :). (ale już nowymi reflektorami :D)
Już u mnie w garażu, jako że auto miało tendencję do palenia na 4/5 garów sprawdziliśmy kompresję na wszystkich cylindrach (wzorcowo) oraz ciśnienie oleju (czujnik kabinowy działał z przymrużeniem oka) – też wyszło super.
Więc zaczęło się serwisowanie i oddrutowywanie:
-kompletny nowy rozrząd i pompa wody (napinacz został hydrauliczny, nowy :D), a tu niespodzianka dla wprawnego oka:
-świece, kable, nowy oryginalny regulator ciśnienia, nowa oryginalna lambda, olej w silniku, mycie miski olejowej + uszczelka
-ograniczniki drzwi przednich z ich mocowaniami
-czujniki ciśnienia oleju – zegar i kontrolka
-szybsza przekładnia kierownicza + końcówki, wahacze przód, łączniki stabilizatora,
-prawe lusterko w elektryce i z grzaniem nówka sztuka bo stare nie działało jak trzeba.
-trochę pierdół jak brakujące plastiki, zaślepki etc.
I po tych naprawach auto przejechało łącznie w zeszłym roku tysiąc kilometrów.
W tym roku zaczęło się zacnie. Jak na 28 letnie auto przystało auto miało sporo wgniotek. Postanowiłem postarać się auta nie malować – znany w Inowrocławiu specjalista wyciągnął z nadwozia na początku roku 108 wgniotek i załamań (bez drzwi).
Obecnie auto ma rozbrojone drzwi czekające na ten sam proces.
Ściągneliśmy też zaciski (piaskowanie + malowanie), będą też nowe przewody hamulcowe i płyn. Przy okazji do wymiany wyszły oba łożyska (piasty) z tyłu.
Pozostałe plany:
- wymiana wszystkich zamków i stacyjki (i tak jest okazja to zrobić a zestaw kupiony)
-uzupełnienie jednego ubytku na przedniej szybie i jej polerka (niebieskie nie do dostania)
-wymiana kolumny kierowniczej – słabo działa blokada pozycji a mam już nową oryginalną
-naprawa progu od wewnętrznej strony po stronie pasażera (stała woda i przeżarło)
-weryfikacja stanu błotników tylnych od środka i ew. naprawa – od zewnątrz wyglądają zacnie ale jakiś rdzawy proszek jest w bagażniku
-naprawa blacharska dachu – tylna krawędź od pogody doznała rdzy (a razie zabezpieczone ale gryzie w oczy
-wymiana oleju w skrzyni biegów, wymiana linek
-trochę pierdół (pod maską do odświeżenia barany, pokrywy, górne mocowania amortyzatorów (już czekają na okazję)
-ostateczna polerka i powłoka u Artura
-rozpórka kielichów jak jakimś cudem uda się zdobyć
-jakieś pasujące radio
-kocyk (już czeka)
-dożywocie
Marzenia:
-nowa przednia niebieska szyba
-opanowanie bujania się foteli przód tył (jakiś patent na te elektrycznie regulowane fotele się wymyśli)
-pilnowanie oryginału
![]()