Witajcie.
Mój pierwszy post, pozdrawiam wszystkich miłośników Alf, piękne samochody :)
Teraz do rzeczy, chce kupić AR 159 210KM sprowadzoną ze Szwajcarii, ogólnie, stan samochodu jest na prawdę rewelacyjny, zawieszenie nie stuka, na silniku żadnych plam, skóra i wnętrze jak nowa. Auto ma przejechane 155 tkm, według książki serwisowej były robione 4 przeglądy co 40 tkm, nic nie stuka, nic nie trzeszczy, ale...
Jedna rzecz mnie dziwi - zapalałem tą Alfę tylko raz i po uruchomieniu na postoju bardzo długo dymiła z rur, szary dym, szary i dosyć gęsty (w porównaniu, była obok niej odpalona druga, taka sama Alfa tylko z 2006 roku i ona po dłuższej chwili przestała dymić w ogóle). Dziwną sprawą jest to, że po wciśnięciu pedału gazu i podbiciu obrotów na 3500 nie ma efektu odblokowanego EGRa (czyli auto nie wyrzuci czarnego dymu) i auto po prostu kopci jeszcze bardziej (druga alfa przy takim samym zabiegu wyrzuci czarny dymek i kopci, ale zdecydowanie mniej).
Poprosiłem sprzedawcę, żeby mnie przewiózł po okolicy, sprawa wygląda tak, że Alfa DALEJ kopciła, unosiła się za nami wręcz chmura spalin, ale po tym jak sprzedawca ją docisnął parę razy - dymienie całkowicie przeszło i po powrocie do bazy nie było widać już jakichkolwiek spalin, ale to wiadomo - silnik się nagrzał. Co więcej podczas jazdy nie zauważyłem jakiegokolwiek rwania, ani spadku mocy (chociaż nie mam porównania do innej 210 konnej wersji), a do 140kmh kręciła się na można powiedzieć zwykłej, dziurawej drodze w mgnieniu oka.
Ważne jest jeszcze, żeby powiedzieć konkretnie o warunkach - chciałem sprawdzić tą alfę w poniedziałek 06.02, ale był wtedy solidny mróz i auto dosłownie leżało pod śniegiem, przyjechałem zatem 10.02 już mając nadzieję, że nie ma na niej śniegu, a i pogoda była znacznie lepsza. Auto dalej było zamarznięte, czyli nikt nim nie jeździł w tym okresie na pewno, nie było palone - ALE, zapaliło od kopa, sprzedawca po prostu wsiadł do samochodu, wsadził kluczyki, wcisnął przycisk start i auto zapaliło, bez zająknięcia, bez żadnego stukania, świszczenia, oczywiście, przez pierwsze sekundy zimny diesel klekota, ale po kilku sekundach ustabilizował tłoki i brzmiał NA PRAWDĘ ładnie, stabilnie, równo, no ślicznie.
Czego to mogą być objawy, czy tak może być? W końcu każdy diesel po rozruchu na mrozie i zimnym silniku będzie dymił, pytanie, czy aż tak długo i mocno?
Czy to może być kolektor ssący, czy to mogą być luzy na zaworach, czy to może być problem z EGRem, czy po prostu te Alfy tak mają po długim staniu?
PS.
Jest jeszcze częsta obawa, którą bym chciał sprawdzić, przeczytałem na forum, że na włączonym silniku trzeba skręcić koła maksymalnie w prawo i w lewo, po czym nasłuchiwać, czy jest metaliczny stukot, ale z której strony? Czy to będzie dobrze słyszalne po otwarciu maski czy muszę się gdzieś konkretnie przysłuchiwać?
Mój pierwszy post, pozdrawiam wszystkich miłośników Alf, piękne samochody :)
Teraz do rzeczy, chce kupić AR 159 210KM sprowadzoną ze Szwajcarii, ogólnie, stan samochodu jest na prawdę rewelacyjny, zawieszenie nie stuka, na silniku żadnych plam, skóra i wnętrze jak nowa. Auto ma przejechane 155 tkm, według książki serwisowej były robione 4 przeglądy co 40 tkm, nic nie stuka, nic nie trzeszczy, ale...
Jedna rzecz mnie dziwi - zapalałem tą Alfę tylko raz i po uruchomieniu na postoju bardzo długo dymiła z rur, szary dym, szary i dosyć gęsty (w porównaniu, była obok niej odpalona druga, taka sama Alfa tylko z 2006 roku i ona po dłuższej chwili przestała dymić w ogóle). Dziwną sprawą jest to, że po wciśnięciu pedału gazu i podbiciu obrotów na 3500 nie ma efektu odblokowanego EGRa (czyli auto nie wyrzuci czarnego dymu) i auto po prostu kopci jeszcze bardziej (druga alfa przy takim samym zabiegu wyrzuci czarny dymek i kopci, ale zdecydowanie mniej).
Poprosiłem sprzedawcę, żeby mnie przewiózł po okolicy, sprawa wygląda tak, że Alfa DALEJ kopciła, unosiła się za nami wręcz chmura spalin, ale po tym jak sprzedawca ją docisnął parę razy - dymienie całkowicie przeszło i po powrocie do bazy nie było widać już jakichkolwiek spalin, ale to wiadomo - silnik się nagrzał. Co więcej podczas jazdy nie zauważyłem jakiegokolwiek rwania, ani spadku mocy (chociaż nie mam porównania do innej 210 konnej wersji), a do 140kmh kręciła się na można powiedzieć zwykłej, dziurawej drodze w mgnieniu oka.
Ważne jest jeszcze, żeby powiedzieć konkretnie o warunkach - chciałem sprawdzić tą alfę w poniedziałek 06.02, ale był wtedy solidny mróz i auto dosłownie leżało pod śniegiem, przyjechałem zatem 10.02 już mając nadzieję, że nie ma na niej śniegu, a i pogoda była znacznie lepsza. Auto dalej było zamarznięte, czyli nikt nim nie jeździł w tym okresie na pewno, nie było palone - ALE, zapaliło od kopa, sprzedawca po prostu wsiadł do samochodu, wsadził kluczyki, wcisnął przycisk start i auto zapaliło, bez zająknięcia, bez żadnego stukania, świszczenia, oczywiście, przez pierwsze sekundy zimny diesel klekota, ale po kilku sekundach ustabilizował tłoki i brzmiał NA PRAWDĘ ładnie, stabilnie, równo, no ślicznie.
Czego to mogą być objawy, czy tak może być? W końcu każdy diesel po rozruchu na mrozie i zimnym silniku będzie dymił, pytanie, czy aż tak długo i mocno?
Czy to może być kolektor ssący, czy to mogą być luzy na zaworach, czy to może być problem z EGRem, czy po prostu te Alfy tak mają po długim staniu?
PS.
Jest jeszcze częsta obawa, którą bym chciał sprawdzić, przeczytałem na forum, że na włączonym silniku trzeba skręcić koła maksymalnie w prawo i w lewo, po czym nasłuchiwać, czy jest metaliczny stukot, ale z której strony? Czy to będzie dobrze słyszalne po otwarciu maski czy muszę się gdzieś konkretnie przysłuchiwać?